środa, 17 lipca 2019

Słowem wstępu - czyli czemu piszę.

Fakt, że czytasz te słowa jest jednym z wielu dowodów na to, że rodzimowierstwo nie umarło. Wręcz przeciwnie przeżywa swojego rodzaju renesans. Ewoluuje na swój sposób i z wielu powodów, a najważniejszym jest brak ciągłości kulturowej, znikome źródła, domysły, fałszerstwa i ludzie którzy na rosnącej popularności brodatych wikingów i naszej historii widzą zarobek i piszą romantyczne baśnie nie zaglądając do źródeł lub je ignorując. Nie jestem historykiem, etnografem, badaczem, archeologiem, uczonym. Jestem jednak człowiekiem który w chwili pisania tego tekstu z wiarą rodzimą w sercu spędził ponad 12 lat, w tym czasie zaczynając lub odwiedzając różne grupy rodzimowiercze. W tym czasie przeczytałem kilkanaście książek, prac naukowych rozmawiałem z kilkunastoma żercami, dziesiątkami rodzimowierców i kilkoma historykami. Jednak forma jaką chcę zawrzeć w swoim blogu pozbawiona będzie odnośników, cytatów i odniesień bezpośrednio do innych prac. Moim celem jest przedstawienie tego jak JA rozumiem pewne problemy, zagadnienia, jaką zbiorczą wiedzę posiadłem przez te lata, jakie wnioski wyciągnąłem z dzieł czasem zupełnie różnych lub jak zapatruję się na kwestie wciąż niepewne we współczesnej wierze słowian. Kto wie, możliwe że za kolejne 10 lat rodzimowierstwo które znamy dzisiaj będzie uznawane za niepoważny przyczynek ku odkryciu wiedzy której dziś nie mamy. To jednak zadanie dla archeologów, etnografów i historyków. Piszę to głównie w celu ugruntowania wiadomości u osób nowych w temacie. Zasianie tematów na które wspólnie i mam nadzieję twórczo przyjdzie nam nie raz jeszcze dyskutować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz